niedziela, 12 czerwca 2016

#ripchristina




W sobotę rano, tj. 11. czerwca 2016 r. odeszła od nas Christina Grimmie. Informacja o jej śmierci bardzo mną wstrząsnęła, zresztą... doskonale wiem, że nie tylko mnie. Serce pęka na myśl o tym, co przeżywa aktualnie jej Rodzina i przyjaciele. Szczęście w nieszczęściu, podczas całej zamieszki był z nią jej brat Mark, który zresztą stał się w oczach internautów, policji i Rodziny bohaterem, bowiem obronił zgromadzonych na koncercie, tj. jakieś 100-120 osób łapiąc mordercę 22-letniej gwiazdy. Zidentyfikowany już, Kevin James Loibl popełnił samobójstwo, być może ze strachu przed czekającymi go konsekwencjami. Podejrzewa się, że był jej psychofanem. Grimmie została poważnie ranna po kilku celnych strzałach w głowę i od razu przewieziona do szpitala. Po paru godzinach zmarła, gdyż nie dało się jej uratować. W Internecie posypała się fala hashtagów #ripchristina czy #prayforchristina, na portalach społecznościowych i popularnych aplikacjach pojawiło się wiele zdjęć z wizerunkiem dziewczyny. Swój ogromny żal po stracie młodej gwiazdy okazali również: Adam Levine (jej trener w "The Voice"), Demi Lovato, Nick Jonas, Selena Gomez, Sam Behymer (w programie "The Voice" wystąpiła w duecie z Grimmie śpiewając piosenkę "Counting Stars"), Before You Exit (zespół występujący przed jej koncertem), oczywiście brat Mark i najlepsza przyjaciółka, która pojawiła się na wielu filmach oraz zdjęciach Christiny - Sarah Happlesful.
Pierwszy raz talent Grimmie mogliśmy zaobserwować w serwisie Youtube, gdzie chętnie wstawiała swoje covery popularnych piosenek. Zainspirowała wielu, zafascynowała swoim niewiarygodnie pięknym głosem. Po paru latach postanowiła wziąć udział w programie "The Voice", gdzie zajęła 3. miejsce. Oprócz coverów, zaczęła tworzyć własną muzykę. Młoda, zdolna, piękna, u początku swojej kariery, z głową pełną marzeń, pomysłów na życie, głęboko wierząca w Boga... Jeden, nierozważny ruch spowodowany ludzką głupotą pozbawia kogoś tak pięknego daru, jakim jest życie, odbiera wszystko w przeciągu chwili, pozostawia nigdy nie gojącą się ranę w sercach nawet milionów osób...

To nie pierwszy przypadek obrazujący okrucieństwo w miejscach, w których najmniej byśmy się go spodziewali. W końcu idziemy na koncert po to, żeby dobrze się bawić, a nie uciekać przed bronią.



*** znaczy to mniej więcej tyle co "Czasami Bóg pozwala by straszne rzeczy wydarzyły się w Twoim życiu i nie wiesz dlaczego. Ale to nie znaczy, że należy przestać Mu ufać".











Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję, że poświęcasz chwilę na to, by skomentować mój post :)